sobota, 11 stycznia 2014

masło kakaowe vs kakaowe masło.

Czyli hit i szit.

Przedstawiam Wam niniejszym bohaterów dzisiejszej oceny:






















Masło do twarzy:
cena: 3,59 zł (Rossmann)
poj.: 50 ml

Masło do ciała:
cena: ok. 13 zł
poj.: 200 ml


Oboje od Ziai, oboje z tej samej - jak myślę - serii, a efekty okazały się skrajnie różne. Na początek jednak zło konieczne, czyli składy:

Krem Masło do twarzy:

Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Parrafinum Liquidum (Mineral Oil), Cera Microcristallina (Microcrystalline Wax), Parrafin, Glycerin, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Sodium Chloride, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Citric Acid. 


Masło do ciała:

Aqua (water), Elaeis Guineensis (Palm) Oil, Cetearyl Ethylhexanoate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Hydrogenated Coco-Glycerides, Glycine Soja (Soybean) Oil, Arachis Hypogaea (Peanut) Oil, Juglans Regia (Walnut) Shell Extract, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Tocopheryl Acetate, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylen Glycol, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), CI 42090 (FD&C Blue No. 1), CI 19140 (FD&C Yellow No. 5), CI 16035 (FD&C Red No. 40).




"Twarzowiec" z wyglądu całkiem pospolity, ot, biały, treściwy - jak na tłusty krem przystało; konsystencją przypominający masło, ale prawie całkiem roztopione ;) bardziej pasuje mi tu porównanie do na wpół stężałej galaretki, takiej, co to już się trzyma palca, ale nadmiar usiłuje spłynąć. W sumie ten opis pasuje do obu tych kremów.
Różnią się za to kolorem:



































I nieznacznie zapachem - z dużego słoiczka wydobywa się zdecydowanie bardziej intensywny, smakowity, czekoladowy aromat.

Dodatkowo maluch jest niesamowicie irytujący w rozprowadzaniu - ma się wrażenie jakby się rozwarstwiał i najpierw rozsmarowywała się ta "treściwsza" część, a na wierzchu zostawała sama woda... Z dużym na szczęście nie ma tego problemu, konsystencja jest jednolita, bardzo ładnie się smaruje.

Wchłanianie:

No, na twarzy musimy sobie trochę z ulepką poczekać. Mam cerę mieszaną, a i tak nie widzę różnicy w absorbowaniu przez skórę dawki z czoła i z policzków. W dzień stosuję go tylko przed wyjściem na dwór w zimne dni, za to prawie codziennie nakładam na noc - nie zapycha, rano buźka jest cała gładka i nietłusta.

Wersja do ciała znika ze skóry o wiele szybciej, zostawiając przyjemny, delikatniusi film ochronny - ale to przy większych dawkach. Producent wiedział, co mówi - na opakowaniu napisano, by nakładać go grubą warstwą. I rzeczywiście, standardowa warstwa znika nie pozostawiając po sobie nic - oprócz znikającego uczucia napiętej skóry.


Działanie:

I tu zdecydowanie wygrywa twarzowiec.
Muszę przyznać, że mocno się zdziwiłam oglądając teraz skład - daję sobie palce obciąć, że na poprzednim słoiczku był jeszcze wymieniony Panthenol (łagodzący podrażnienia). Niemniej jednak krem ten nadal świetnie koi moją skórę i zmiękcza ją.
Czy poprawia koloryt? Zdecydowanie TAK! po ok. miesiącu regularnego stosowania moja twarz wyglądała jak po opalaniu, zyskała ładny, brązowawy odcień. Szkoda, że tym samym zaczęła mocno odróżniać się od szyi, tak więc ograniczyłam częstotliwość nakładania.
Testowałam też ten krem na podrażnionej po goleniu żyletką skórze nóg - jak najbardziej na plus. Przyniósł natychmiastową, długotrwałą ulgę.
Używam go również pod oczy - nie piecze, nie szczypie, a znów - koi, natłuszcza, długo, ale ładnie się wchłania.
Jak najbardziej mój hit.

... Czego nie mogę powiedzieć o maśle do ciała. Nie wiem jak to jest możliwe przy tak przyjemnym składzie, ale krem ten nie robi prawie nic. Ok, wchłania się, zmniejsza napięcie skóry, ale muszę go wsmarować np. w dłonie z trzy razy, zanim da taki efekt jak np. balsam do ciała Garniera.
Na ciele tak samo - niby dobrze, ale po użyciu tego delikwenta mam wrażenie "niedonawilżenia"... Nothing special.
Tak samo zachowuje się nałożony na usta - tak po 5 - 6 warstwach zmiękczają się suche skórki.
Mimo, że przeznaczony jest do ciała, oczywiście próbowałam kłaść go również pod oczy ;)
Nie róbcie tego. Szczypie, może nie zjadliwie, ale jednak i daje uczucie cięęężkich, zmęczonych oczu.
Wysmaruję go na te dłonie i ariwederczi roma, już więcej go nie kupię.

Podsumowując, u mnie kompletnie nie sprawdziło się to, co zapowiadało się świetnie, za to czarnym koniem tych zawodów okazał się mały, niepozorny, tani kremiczek.


Pozdrawiam! :)



PS: Sprawdzałam w słowniku jak zapisać skrót od "versus" - czy z kropką czy bez. I oto dowiedziałam się, że skrót od słowa "versus" zapisujemy jako "vs", z kropką lub bez.
Aha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Włączyłam moderację starszych komentarzy tylko po to, żeby wiedzieć, że jakiś przybył
i móc odpowiedzieć.
Publikuję z grubsza wszystko - komentarze są obrazem Was, nie mnie ;)

Zachęcam do zostawiania uwag i przemyśleń! Możecie robić to również anonimowo.