poniedziałek, 11 lipca 2016

Drag queen.

Nie wiem kiedy, ale na pewno już po spektakularnej wygranej Konczity Kiełbasy
w konkursie Eurowizji dowiedziałam się, co właściwie oznacza ten termin.

Dla niezorientowanych - nie, nie królową dragsów ;) a królową przebieranek;
w wolnym tłumaczeniu gościa definitywnie dobrze czującego się w swoim gościowym ciele, który jednakowoż z lubością regularnie przepoczwarza się w kobietę i w tej oto odsłonie ukazuje swą sceniczną osobowość.

Wygląda na to, że książka jest częściową autobiografią.




Okładka - obrzydliwa. Choć oczywiście doskonale traktuje o treści, 
lepiej mi się jednak czyta tę treść, niż na nią patrzy.
W każdym razie, patrząc po naszej austriackiej wurstowej wychodziłoby, że Autor 
miał rację kiedy twierdził, że ludzie uwielbiają drag queens.

Niniejsza pozycja jest wycinkiem wspomnień z szalonego życia geja - przebierańca, ladacznika i alkusa w jednym. Żeby było weselej ta i tak już cokolwiek barwna osobowość podobno zakochuje się w geju - nieprzebierańcu, za to dziwce i ćpunie. 
Podobno z wzajemnością. Jeśli dorzucimy do tego Nowy Jork w tle myślę, że każdy szanujący się entuzjasta literatury może w ciemno celować w efekt tej mieszanki: 
jest dosadnie, szokująco, miejscami lakonicznie, miejscami romantycznie. 

Za dnia korpo, nocą damskie ciuszki, drinki, szpilki, cienie, drinki, sztuczne rzęsy, kostiumy, występy, fani, drinki, przygodny seks... 

Taki negatyw XXI wieku - tania dziwka i droga dziwka, słaba dziwka i silna dziwka. 
Tania dziwka z taniego mieszkania wkracza w życie drogiej dziwki w jej apartamencie. 
Kochają się i nie kochają, nie znoszą i potrzebują.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona słowem i narracją głównego bohatera; 
zdolność do składania logicznych zdań i rozbudowanych wypowiedzi po czasach regularnego robienia sobie z mózgu galaretki zasługuje na uznanie. 
Muszę przyznać, że miejscami potrzebowałam kilkukrotnego przeczytania któregoś 
z akapitów (szczególnie w bardziej refleksyjnej, ostatniej księdze) i zawsze ostatecznie znajdowałam w nim sens.
Bo książka, choć niezbyt obszerna (240 stron w formacie 12,5 x 20 cm), 
jest podzielona na księgi. Prawdę mówiąc rzadko kiedy zwracam na to uwagę 
i tutaj nie inaczej - mogę się tylko domyślać, co rozdzielają.

Patrząc z perspektywy osoby mającej styczność z różnymi interesującymi substancjami 
i charakterami uważam, że opisy zachowań i alkoholowo - narkotycznych wizji 
są zdecydowanie realistyczne.
Nie jest łatwo próbować coś budować w przerwach między imprezami i z głową wiecznie zamroczoną alko lub crackiem, tak jak nie jest łatwo zastopować takiego trybu życia 
i odnaleźć się na nowo - tym bardziej w wielkim mieście.

Czytało mi się przyjemnie, zjadłam ją na raz. Lektura pozostawiła mnie z mieszanymi uczuciami i w nastroju raczej ponurym - skłoniła do jakiejś tam oceny, refleksji.

Co kryje się za kulisami szybkiego życia w blasku jupiterów?
Czym żyje wielkie miasto?
Czy chciałabym dla siebie takiego życia?
Jakiego związku bym chciała?

Lubię takie książki.
Jednak myślę, że na umysłach mniej spaczonych wywrze większe wrażenie.

Pozycja jest częścią serii "Żywoty nieświętych" - zachęciła mnie do kupna reszty.
Póki co Czytelników z otwartymi głowami zachęcam do przeczytania tej.

Nie polecam na leżak do drinka z parasolką; raczej na wieczory pod kocyk.


Miłego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Włączyłam moderację starszych komentarzy tylko po to, żeby wiedzieć, że jakiś przybył
i móc odpowiedzieć.
Publikuję z grubsza wszystko - komentarze są obrazem Was, nie mnie ;)

Zachęcam do zostawiania uwag i przemyśleń! Możecie robić to również anonimowo.