Ta książka jest... trochę inna. I nie wiem, jak długo już zalega na szafce.
Uważam, że sam tytuł jest intrygujący, musi wystarczyć.
TYTUŁ: Dziewczęta i kobiety,
AUTOR: Alice Munro,
WYDAWNICTWO: WAB,
STRONY: 348
OPRAWA: Miękka,
FORMAT: 11 x 17,5 cm,
GATUNEK: Powieść obyczajowa,
CENA: 7,99 zł.
Jak można się domyślić, nie pamiętam też historii jej nabycia.
Sądząc po cenie, chapnęłam ją hurtem w jakimś Kaufie czy innej Pierdonce;
sporo książek w ten sposób przytuliłam.
Okładka... jak dla mnie mroczna, zachęcająca czyli, plus ten napis o mocnej opowieści - chyba już wiem, czym się kierowałam przy wkładaniu do koszyka ;)
Opis z tyłu też mnie zaciekawił, brzmi niesztampowo.
Druk.
Dosyć mały i ciasny bo i wydanie kieszonkowe, ale nie miałam problemów z czytaniem.
Nie wyłapałam żadnego błędu.
Bardziej przerażała mnie objętość tekstu bez dialogów - znowu...
I obawiam się, że w ocenie nie będę całkiem obiektywna - to trzecia z rzędu pozycja w formie opowiadania. Chociaż lubię tak czytać, teraz jest to po prostu za dużo, zmęczonam.
Po drugie - czytałam już kiedyś coś podobnego!
"Dziennik radzieckiej uczennicy".
Też pisany z perspektywy głównej bohaterki, też opisywał jej lata szczenięce i wejście
w dorosłość, też miał poruszać a mnie nie poruszył. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Treść.
Kunsztu Autorce odmówić nie można. Język może nie jest bardzo wyrafinowany
(bo i akcja toczy się parę lat wstecz i nie wśród wyższych sfer), ale spotkamy tu bardzo rozwinięte zdania, wielokrotnie złożone, a każde w nich słowo jest na swoim miejscu
i ma poprawną formę gramatyczną (tak, czytałam na wyrywki takie kawałki po kilka razy
i sprawdzałam, jak wyglądają bez wtrąceń :D).
Powieść podzielona jest na rozdziały? Części? Przyznaję, że robiłam sporo przerw podczas czytania bo bardzo się na tym skupiałam - nie chciałam przeoczyć czegoś, do czego być może Autorka nawiąże dalej tak, jak nawiązywała do przyszłości.
I owszem, przydało się to, choć nie w takim stopniu jakiego się spodziewałam.
Bohaterowie są wg mnie realistyczni; przyjmowałam ich tak jak się przyjmuje wygląd
i zachowanie ludzi, siedząc na knajpianym tarasie przy kawie i obserwując deptak.
Opisy plastyczne - potrafiłam jakoś umiejscowić wydarzenia w wyobraźni i dowolnie żonglować tymi wytworzonymi obrazami.
Trochę czytam, dlatego nie uważam "Dziewcząt..." za "mocną" i "poruszającą" powieść.
Również sposób postrzegania świata przez dziecko, potem nastolatkę i młodą kobietę
z tamtego okresu mnie nie zadziwił - jest mniej więcej taki, jakiego się spodziewałam.
Są pewne zachowania, marzenia i tendencje, które i od stu lat pozostają niezmienne.
Niemniej jeżeli kogoś ciekawi okres powojenny - uważam tę książkę za odpowiednią
do poznawania zwyczajów, obowiązków i rozrywek kobiet, jako podstawę do przemyśleń o tamtym świecie.
Bo tak - rzeczywiście jest ona napisana przez kobietę, o kobietach,
na szczęście nie w typowo kobiecy sposób ;) i wiernie oddaje ich świat.
CZAS CZYTANIA: 1 dzień (z małym hakiem).
MOJA OCENA: 7/10.
Mnie niedawno zmęczyła ksiażka napisana w całości w formie opowiadania. Dialogów może 3 na całą powieść. Historia ciekawa, ale nie zabawna jak była reklamowana, tylko do bólu szczera i często smutna.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem sama ;)
UsuńZagłębię się w Twoje recenzje, pewnie znajdę ten twór ;p