niedziela, 7 października 2018

Te podłe, wredne pchlarze.

Chciałam kontynuować blog jak zwykle, ale pewne zdarzenie podsunęło mi pomysł
na trochę inną notkę.

Nie każdy Czytelnik ma mojego fejsa to i nie każdy wie -  w sobotę 29 września 2018 roku zaginęła Robinsona - tak, TA Robinsona, od której się nazwałam i która była moją ulubienicą. We wtorek, 2 października 2018, dowiedzieliśmy się, że nie żyje.
Zginęła uderzona przez samochód niedługo po tym, jak wypuściłam ją w tamtą sobotę.

Zostaliśmy ze Srajtusiem i Misią.

Srajtuś jak to Srajtuś, zdystansowany do całego świata, nie wiem nawet czy zauważył jej brak.

Misia również zachowywała się jak zwykle co mnie dziwiło - kiedy w Polsce Robinsony
za długo nie było w domu, była niespokojna i jej nawoływała.
To bardzo prokoci kot (😉), już w ogłoszeniu fundacyjnym stało wyraźnie, że musi iść do domu z innymi futrami bo w domu tymczasowym świetnie się z nimi dogaduje i jest lubiana.

Zgodnie z moim zamysłem dziewczynki trzymały się razem - choć to właśnie ze strony Misi wypływało niepomiernie więcej czułości.
Razem spały,
razem biegały,
Misia robiła Robince pielęgnację,
Robinka nawet czasem ją odwzajemniała (nie była wylewna)!


Kiedy buraska przchodziła do domu, Misia radośnie wybiegała jej na spotkanie gruchając
i rozdając baranki. Zresztą, próbowała tulić się nawet do Srajtusia, na którego chęci zabaw zawsze ze strachem uciekała.

I nie byłoby tego postu gdyby coś się nie wydarzyło.

Oglądałam filmiki z Robinsoną, chciałam zobaczyć co oprócz wspomnień mi po niej pozostało - i zepsułam Misię.
...
Siedziała mi na kolanach, kiedy usłyszała to nagranie:


Wystrzeliła do drzwi tarasowych wyglądać za nią jak zawsze i od tamtej pory...


Tak wyglądają jej noce i poranki.

Nasza teoria jest taka, że widziała śmierć Robinka bądź wyczuła jej zmieniony zgonem zapach więc wiedziała przed nami co się stało. A ja "seansem" namieszałam w jej kocim łebku, który przyjął, że to jednak się nie wydarzyło...
Teraz zastanawiam się czy mam możliwość to naprawić.

I to właśnie chciałam Wam pokazać.
Przykład, jak nieczułe, obojętne i interesowne są koty.

Miłej niedzielki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Włączyłam moderację starszych komentarzy tylko po to, żeby wiedzieć, że jakiś przybył
i móc odpowiedzieć.
Publikuję z grubsza wszystko - komentarze są obrazem Was, nie mnie ;)

Zachęcam do zostawiania uwag i przemyśleń! Możecie robić to również anonimowo.