Takie opinie tylko mnie zachęcają; wydaje mi się, że nie jestem przesadnie wrażliwa
czy łatwo obrzydzająca się.
Toteż zastanawiałam się, czy zaufać internautom - ale "los" wybrał za mnie i wpadła
mi w ręce gdzieś na wyprzedaży.
TYTUŁ: Mama kazała mi chorować,
AUTOR: Julie Gregory,
WYDAWNICTWO: Amber,
STRONY: 296,
OPRAWA: Miękka,
FORMAT: 13 x 20,5 cm,
GATUNEK: Literatura faktu,
CENA: 19,99 zł.
Okładka okrutna. W sensie, że niepokojąca - niewyraźne zdjęcie niemrawego dziecka
już kojarzy się z czymś... nieprzyjaznym.
Opis z tyłu nie zrobił na mnie wrażenia; jakoś to do mnie nie docierało.
Tak samo jak i te wstawki o bestsellerze, co do których moje zdanie jest
póki co takie samo.
W ogóle do tematu opisu jeszcze wrócę, ale później.
Druk.
Czytało się fajnie, choć jak dla mnie mógłby być ściślejszy. I blady jakiś taki... Jak to biedne dziecko na okładce :x
Za to bezbłędny.
Papier dosyć matowy - choć dobry do czytania, to te białe i lśniące robią na mnie wrażenie surowca, na który nie pożałowano środków.
Język.
No, ciekawy.
Ta książka jest autobiografią, więc nie ma tu miejsca na zabiegi upiększające. Są bluzgi
i wyzwiska oraz normalne, codzienne słownictwo i konstrukcja zdań. Proste, ale nie prostackie.
Bohaterowie.
Pula jest dosyć ograniczona ;)
Ostatecznie chodzi tu głównie o naszą Autorkę.
Autorka: poznajemy ją jako kilkuletnie dziecko, razem z nią dorastamy. Zagubiona, wymęczona, przez długi czas nieświadoma horroru, jaki ją otacza i przenika. Jak to dzieciak, potrzebuje miłości i akceptacji i bardzo stara się na to... zasłużyć.
Matka: Kobieta absolutnie popierdolona, która niszczy życie ludzi wokół. Konfabulantka
i aktorka za trzy grosze - robienie scen i popisówek akurat znam z autopsji nawet
i niezmiennie napełniają mnie obrzydzeniem. Obiektywnie patrząc też jest ofiarą - niestety zbyt głupią, by to zrozumieć.
Ojciec: Fagas bez jaj, który dał się wciągnąć w całą tę karuzelę. Nie wierzę, że można tak żyć (wegetować)! Bo to, że istnieją charaktery wybitnie łatwo i niezauważalnie podporządkowujące sobie innych (matka) nie jest dla mnie tajemnicą. Postać bierna
i odpychająca jak i cała reszta otaczających Julie osób.
Bohaterowie dalszoplanowi: Grupa ludzi, którym wydaje się, że wszystkie rozumy zjedli,
w rzeczywistości głupi, ślepi i głusi. Z jednym wyjątkiem. Wypisz, wymaluj obraz społeczeństwa. Nie tylko amerykańskiego.
Treść.
No kurwa szokłę.
Czytając, naprawdę często odwracałam wzrok z obrzydzenia lub żeby przełknąć wzbierającą gorycz i uspokoić napierającą agresję.
Nie lubię dzieci, ale zdaję sobie sprawę że wymagają naszej opieki i szacunku, że są istotami, które się na ten świat nie prosiły! Nie mogę pojąć, jak można tak krzywdzić bezbronnego człowieczka, co się kurwa przepala we łbie, że się daje dzieciakowi łebki zapałek do ssania jako łakocie!
Niby jestem odporna, ale naprawdę poruszyła mnie ta książka.
Trochę się podśmiechuję, że Autorka po tych przeżyciach OCZYWIŚCIE została specjalistką w sprawie choroby, która na niej się odbiła ale fakt faktem uważam, że w przypadku przemocy czy zaburzeń psychicznych tylko osoba, która doświadczyła tego bezpośrednio (w najbliższej rodzinie to też dla mnie "bezpośrednio") może w pełni zrozumieć istotę rzeczy.
„Ta książka jest z jednej strony pełna bólu, z drugiej zaś nadziei i radości życia poprzez ukazanie możliwości wyrwania się z kręgu przemocy i powrotu do zdrowia”.
dr n. med. Joanna Cielecka-Kuszyk, prezes Fundacji Mederi – Pomóżmy Dzieciom
Darujcie, ale nie widzę tu radości ani tym bardziej nadziei. Moim zdaniem Autorka
się wygrzebała, bo co innego miała zrobić? Jak dla mnie walka o siebie była jedynym wyjściem.
Już nie wspomnę o ponurym zakończeniu...
W treści znajdują się też przykładowe karty pacjenta Autorki oraz zdjęcia - tak co by sobie czytelnik mógł sam porównać treść z obrazem.
Czy polecam?
Jeśli lubicie emocjonujące treści - jak najbardziej. Teraz jest dobry czas na trudne lektury, lepiej się wczuwa w historie pod kocem i z kotem na kolanach niż na plaży albo jak mózg się roztapia i poza plażą.
Zresztą! Nawet zwyczajnie ciepłą wiosną - nie widzę czytania o cudzych cierpieniach,
kiedy wokół wszystko właśnie radośnie się rozwija i nastraja optymistycznie.
Mnie tam otoczenie rusza, ot co.
CZAS CZYTANIA: 7 godzin,
MOJA OCENA: 7,2/ 10.
Poruszenie tabu to najmocniejsza strona tej książki - i oczywiście najważniejsza.
Niestety, mimo roli jaką pełni, nie mogę jej oceniać tak jak wielowątkowych, fikcyjnych, wciągających powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Włączyłam moderację starszych komentarzy tylko po to, żeby wiedzieć, że jakiś przybył
i móc odpowiedzieć.
Publikuję z grubsza wszystko - komentarze są obrazem Was, nie mnie ;)
Zachęcam do zostawiania uwag i przemyśleń! Możecie robić to również anonimowo.