czwartek, 9 sierpnia 2018

Bo wypadało... - "Rozważna i romantyczna".

Starczy tego mistrzowskiego wisielca.

Kolejne w kolejce znam od dawna ze słyszenia - i książkę i film.

Gdyby nie to, że chyba można już tę książkę wpisać w jakiegoś rodzaju kanon lektur, 
które warto znać, gdyby nie to że cena była niska - pewnie nawet bym się nie obejrzała 
za tym tytułem.

TYTUŁ: Rozważna i romantyczna,
AUTOR: Jane Austen,
WYDAWNICTWO: Świat książki,
STRONY: 352,
OPRAWA: Miękka,
FORMAT: 21,1 x 13,7 cm,
GATUNEK: Literatura piękna,
CENA: 9,99 zł.



Okładka sugeruje dokładnie to, czego już się domyślałam - że nie będzie to moja ulubiona powieść.
Choć obiektywnie patrząc jest estetyczna i kobieca.


Opis tylko potwierdza tezę.


A tak po prawdzie nie było wcale najgorzej ;)
Ale nie szanowałam tej książki. W przerwach leżała byle gdzie (mam swoje ulubione miejsca na czytanie, które tutaj nie obowiązywały), nie używałam ani razu zakładki. 
Po tym jednym czytaniu jest naprawdę widocznie wymemłana.



Zrobiłam kilka dni odstępu od Pana Mercedesa a i tak wejście w inny świat było trudne 
i nieprzyjemne.

Druk.

Po pierwsze, to wreszcie znów książka o jakichś prawilnych rozmiarach, którą jest za co złapać i jak wygodnie czytać.

Druk też bardzo fajny, ścisły dosyć. Lubię takie.


I dialogów nie za mało, i przypisy wtedy, kiedy ich potrzebowałam, i bez błędów - jest okej.

Tutaj chyba jest miejsce na rozszerzenie mojej oferty recenzyjnej - odczuwam nieodpartą potrzebę opisania osobno języka jak i treści.


Język.

Abstrachując od opinii innych, sama już zaobserwowałam, że język rzeczywiście sukcesywnie dąży do uproszczenia. A raczej języki, bo przecież nasza bohaterka jest pisana po angielsku.

Kiedy oglądam dokumenty o przestępcach sprzed -dziesięciu lat, mam wrażenie graniczące z pewnością, że nawet oni składają zdania sumienniej niż dzisiejszy przeciętny dwudziestolatek.
Kiedy czytam "Rozważną i romantyczną" znowu widzę tę tendencję, tutaj wyglądającą 
mi wręcz na grafomanię - choć nie wątpię, że Autorka nie wyolbrzymiała.

Pierwszych 120 stron odhaczałam partiami po 20... nie mogłam się przestawić, męczyłam się i nużyło mnie to po 15 minutach; myślałam, że będę dukać tydzień.
Co chwilę rugowałam się, że przecież to powieść z XVIII wieku!

Jeżeli kojarzycie "Anię z Zielonego Wzgórza" i jej morza rozpaczy czy inne wszechświaty szczęśliwości, to tu jest podobnie.

Nie mogę podziękować komuś tak po prostu. Muszę do niego mówić NAJczulej, NAJserdeczniej, uznać go za NAJuczynniejszego, NAJzacniejszego kawalera na świecie, który uczynił mnie NAJszczęśliwszą, bo poszedł mi po gazetę.
Ja pierdolę... Nie znoszę takiej maniery.


Treść.

Obyczajowa.

Czytałam - pewnie na jakiejś Wikipedii - że w tamtym okresie modne były powieści 
z dwójką głównych bohaterów, o przeciwstawnych charakterach i nasza Autorka wykazała się dość pionierskim podejściem, pisząc o kochających się siostrach.

Bawi mnie, że umieściła w książce trzy siostry, ale najmłodszą zepchnęła gdzieś do piwnicy ;)
- wiem, wiem, trendy.
No, w każdym razie uważam, że główne bohaterki są przerysowane. Że romantyczna nie jest romantyczna, tylko niezrównoważona i egzaltowana, a rozważna jest żyjącą w cieniu trusią.
Z drugiej strony - jacy mają być ludzie, których życie polega na bywaniu, wyszywaniu, śpiewie, tańcach, spacerach i podróżach? A, i na liczeniu mamony jeszcze.
Tyle dobrze, że - sądząc po tamtych czasach - książka jest dedykowana paniom, więc ma szczęśliwe, sprawiedliwe zakończenie.

"Większa połowa" zleciała mi nadspodziewanie szybko.
Złapałam się jakiś czas temu na tym, że już na początku książki myślę nad oceną dla niej.
I tutaj końcowa jest wyższa.

Uważam, że to bardzo ciekawa lektura choćby ze względu na ten język właśnie, a dalej naprawdę miło jest zanurzyć się w przeszłość po czym uświadomić sobie, jak bardzo zmienił się świat - w mojej ocenie na korzyść kobiet.

Podsumowując, jest w porządku. Nie żałuję lektury.
Taka podróż do innego świata, o którym zapominasz w chwili zamknięcia okładki.


CZAS CZYTANIA: 1,5 dnia,
MOJA OCENA: 7,5.



4 komentarze:

  1. Czytałam kilka razy i byłam nią oczarowana. Ironiczna jak na tamte czasy, kiedy się ukazała. Wierzę, że mogła wywołać wiele oburzenia, bo jak to tak, wyjść za mąż z miłości? Odrzucić oświadczyny BOGACZA, z takiej błahostki jak brak szacunku?
    Książka ma swój urok i świetnie nakreślonych bohaterów. Chyba czas do niej wrócić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co napisałam źle - zmiana miała być na korzyść kobiet ;p
      Zaraz edytuję.
      Może kiedyś do niej dojrzeję, a może jestem czytelnikiem tylko kryminalnym? Bo póki co czuję się bardziej jak hejter niż recenzent :D

      Usuń
    2. Nie masz wcale obowiązku polubić tej książki :D To, że coś jest klasyką itd. nie znaczy, że musi się nam podobać.
      Ja na przykład kryminałów nie darzę wielką sympatią, prócz kilku wyjątków, więc dałam sobie z nimi spokój :D

      Usuń
    3. Wiesz, ostatnio mam wrażenie że niczego nie lubię :D frustrujące!
      Dlatego ciągle sobie mówię - może to jeszcze nie czas... ;)

      Usuń

Włączyłam moderację starszych komentarzy tylko po to, żeby wiedzieć, że jakiś przybył
i móc odpowiedzieć.
Publikuję z grubsza wszystko - komentarze są obrazem Was, nie mnie ;)

Zachęcam do zostawiania uwag i przemyśleń! Możecie robić to również anonimowo.